WERONA 2013 - CAMPING MIEJSKI


📍 Nocna burza w Alpach trochę nas wystraszyła i żegnając Austrię marzyliśmy już tylko o suchej drodze. Przemierzyliśmy kolejne kilometry zachwycając się Tyrolem, a potem były już setki kilometrów włoskich sadów i miasto pewnej pary zakochanych. Wraz z przekroczeniem austriacko-włoskiej granicy słońce postanowiło pokazać za co kochają je wzgórza pełne winogron i doliny porośnięte słonecznikami- żar lał się z nieba, a nas przyjemnie chłodził pęd wiatru. 

📍Wspominając z nostalgią falę chłodu, jaka zalała nas w Tyrolu powoli topnieliśmy w upale podczas pierwszego tankowania we Włoszech. Z prędkością światła wyskakiwaliśmy z ciepłych motocyklowych ubrań, zamieniając je na lżejsze, letnie wersje i próbując dać wytchnienie zmęczonym plecom chowając się w cieniu. Zgodnie orzekliśmy, że jedynym sposobem na walkę z potencjalnym udarem słonecznym jest po prostu cudownie orzeźwiająca jazda, więc nie ociągając się ruszyliśmy w dalszą drogę. Jedną z najbardziej niespodziewanych atrakcji tego przejazdu okazała się wizyta na stacji benzynowej, która do złudzenia przypominała nam "cepeeny" z PRL-u :) 

📍 Mijając kolejne ściany dostojnych Dolomitów chłopcy marzyli już skrycie o przejechaniu słynnej trasy wyścigowej w Monte Carlo, jednak byłam pewna, że przekonam ich do spełnienia mojego snu o Weronie :) I właśnie tu, w sercu miasta, pośród murów starego zamku zorganizowaliśmy kolejny nocleg. Camping Castel San Pietro to wyjątkowe miejsce. Pośród murów obronnych nad rzeką Adigio, tuż przy zamku San Pietro, który ze względu na zły stan techniczny jest zamknięty dla turystów, powstał wyjątkowy kemping miejski. Jego lokalizacja pozwala podziwiać z górnych tarasów całą panoramę Werony, a mini ogród botaniczny, prowadzony na terenie kempingu potęguje wrażenie, że trafiliśmy do prawdziwego zaczarowanego ogrodu. 

📍 Kilka technicznych detali: 

  • zdecydowanie polecamy wybór parceli na najniższych lub najwyższych kondygnacjach- te na które trafiliśmy były pomiędzy murami, porośniętymi przepięknymi bluszczami, jednak dzięki drzewom dającym kojący cień i chłód w ciągu dnia w tej części panuje duża wilgotność i możecie zapomnieć o nocnym suszeniu ręczników, że o praniu nie wspomnę ;)
  • parkowanie pojazdów (motocykli, aut, nawet camperów) możliwe jest w miarę dostępnych miejsc na samej górze, tuż przy wjeździe lub na samym dole- jeśli więc nie chcecie biegać po stromych schodkach nocą do łazienek i po cały dobytek ze środka transportu - wybierzcie parcele na górze lub dole :)
  • camping oferuje znajdujące się przy recepcji (na górze) przyzwoite zaplecze kuchenne- z kuchenką, pojedynczymi garnkami, talerzami etc., małą knajpkę z prostymi potrawami o oraz sklepik z podstawowymi produktami w całkiem rozsądnych cenach; poza tym mamy oczywiście WIFI, tarasy, świetlicę, a nawet pralnię :)
  • balkon Julii wcale nie tak łatwo jest znaleźć, choć dla mnie był największą atrakcją Werony, dlatego szukajcie tego adresu: Via Cappello, 23 - 37121 Verona, posiłkujcie się mapami google lub- jeśli tak jak my, nie traficie do Werony nocą- podążajcie za tłumem ;)
Nocne zwiedzanie Werony zakończyliśmy zimnym piwem na starym mieście i najlepszymi lodami jakie w życiu jadłam. Jak pokazał czas, sukces ich smaku wcale nie był przypadkową upałów i chęci pochłonięcia czegoś cudownie chłodzącego, bo kolejna wizyta w Weronie i we Włoszek udowodniły, że lodziarnie Amorino po prostu są wyjątkowe!









































































PODOBNE POSTY

0 komentarze

Wszystkie prawa zastrzeżone © Pakuj się Misiu!